Flora jelitowa
Używa się często terminu „flora jelitowa”. Ale czy zastanawialiśmy się kiedyś, co się pod tym terminem kryje? A kryją się sprawy fascynujące. Jest to cały bogaty świat z walką o władzę, terytoria, przetrwanie, z wojną chemiczną i produkcją środków zagłady.
Jest tam również zgodne współżycie z poszanowaniem praw innych współmieszkańców. I dopóki to zgodne współżycie przeważa, wszystko jest w porządku, bo wynika z tego współpraca z organizmem gospodarza, czyli człowieka. Jednak, gdy flora jelitowa zmienia skład i zaczyna działać na naszą niekorzyść, skutki mogą być opłakane. A niestety, trzeba przyznać, że czynimy sporo, aby prawidłowe stosunki zakłócić. O roli flory jelitowej wiemy już bardzo dużo i badacze zgadzają się co do tego, że jest to rola zdumiewająco wszechstronna i bardzo ważna dla prawidłowego rozwoju i funkcjonowania organizmu człowieka.
Jelita ludzkie są siedliskiem wielu gatunków drobnoustrojów. Można je bardzo umownie podzielić na dwie grupy: niezbędne dla zdrowia gospodarza oraz, w zasadzie nieszkodliwe, spełniające nawet pożyteczne funkcje, ale nie koniecznie potrzebne.
W grupie bakterii przyjaznych bardzo ważną rolę spełniają między innymi u dorosłych Lactobacillus Acidophilus, a u niemowląt Bifidobacterium Infantis. Są one istotnym czynnikiem w syntezie witamin z kompleksu B, w przeróbce węglowodanów (między innymi produkują laktazę) oraz białek i tłuszczów. Obniżają poziom cholesterolu (poprzez udział substancji wydzielanych przez komórki przyjaznych bakterii w jego przemianach), co z kolei wpływa na utrzymanie prawidłowego poziomu hormonów płciowych. Nie jest wykluczone, że zaburzenia tego toru metabolicznego mają też związek z powstawaniem osteoporozy z uwagi na udział hormonów płciowych w procesie prawidłowego odkładania wapnia.
Do bardzo ważnych zadań spełnianych przez przyjazne bakterie jelitowe należy odtruwanie wątroby poprzez neutralizowanie szkodliwych substancji w jelitach. Chroni to wątrobę i cały organizm przed przedostawaniem się ich do krwioobiegu. Wątroba to nasza główna „stacja oczyszczania”, a niestety coraz więcej osób narzeka na jej niesprawne działanie. Stąd już tylko krok do „humorów wątrobowych” i ogólnie złego samopoczucia. I kto by pomyślał, że pogodne usposobienie może mieć źródło w jelitach?
Niesłychanie ciekawe i budzące wielkie nadzieje są prace nad wpływem dobroczynnych szczepów bakterii na nowotwory. Okazuje się, że nasza przyjazna flora jelitowa ma zdolność neutralizowania czynników przed rakotwórczych, zanim zdążą się one przekształcić w rakotwórcze. Już samo to wystarczy, aby o nią dbać. Ale to nie wszystko. Prace prowadzone przez dra Bogdanowa w Bułgarii oraz prace innych uczonych dowodzą niszczącego wpływu na komórki nowotworowe substancji, wydzielanych przez komórki dobroczynnych szczepów. Trzeba przy tym podkreślić, że komórki zdrowe nie ulegają zniszczeniu. Prowadzono szeroko zakrojone prace na zwierzętach, a w latach sześćdziesiątych również i na beznadziejnych przypadkach u ludzi. Wyniki były bardzo obiecujące. Na razie są to jednak tylko badania.
Prawidłowa flora jelitowa pomaga w szybkim usuwaniu z organizmu promieniotwórczego strontu, a przez to w zwalczaniu skutków napromieniowania. Interesujące doświadczenie przeprowadził dr. Shahani. Napromieniowaną grupę myszy podzielono na dwie części. Połowę kontrolną żywiono normalnie. Połowa doświadczalna dostawała dodatkowo mleko z Acidophilusem. Grupa kontrolna urodziła duży procent zdeformowanych myszy. W grupie doświadczalnej (otrzymującej Acidophilusa) myszy rodziły się zdrowe.
Pozytywna rola prawidłowej flory jelitowej w zwalczaniu zatruć pokarmowych jest oczywista. Należy też podkreślić jej właściwości przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze, a o jej roli w zakażeniach drożdżami będzie mowa dalej. Bakterie z rodziny Acidophilus i pokrewne im, utrzymują kwasowy odczyn w jelitach, nie dopuszczając w ten sposób do nadmiernego rozwoju bakterii niepożądanych, a Bifidobacterium Infantis wspomaga też przyrost wagi u niemowląt. Należy wspomnieć, że ilość tych dobroczynnych drobnoustrojów w przewodzie pokarmowym niemowląt karmionych piersią znacznie przewyższa ich ilość w przewodzie pokarmowym niemowląt karmionych sztucznie. Bez względu na to jak „idealne” są stosowane mieszanki.U dorosłych głównym składnikiem flory jelitowej jest Lactobacillus Acidophilus i inne gatunki Acidophilusa. Jest ich bardzo wiele i umownie będziemy je nazywać po prostu Acidophilus nie wdając się w dokładne różnicowanie gatunków i szczepów. Oprócz Acidophilusa działa w naszych jelitach wiele innych bakterii. Zachowanie ich można przyrównać do zachowania ludzi. Niby to wielcy przyjaciele, a niech tylko coś się zmieni – odwracają się do nas, a nawet zaczynają działać na naszą szkodę. Nieraz tak się dzieje z saprofitami. W normalnych warunkach są to organizmy zupełnie nieszkodliwe, ale niech tylko jakiś czynnik hamujący ich rozwój ulegnie zachwianiu – już mamy paskudną infekcję.
Obecnie jednak należy przypuszczać, że prawdziwą plagą XXI wieku będą wcale nie bakterie, ale drożdże i grzyby. Taką bardzo niebezpieczną drożdżycą jest Candidosa. Wywołuje ją Candida Albicans (Monilia Albicans), będąca jednym z saprofitycznych składników flory jelitowej człowieka. Tak jak wszelkie drożdże, Candida zwykle rozmnaża się przez pączkowanie, ale w pewnych warunkach wytwarza coś w rodzaju grzybni – długie nici, zdolne do przenikania przez ściany tkanek i narządów. Trzeba tu dodać, że znamy już ponad 80 gatunków Candidy, i że różne gatunki „preferują” różne narządy. Brzmi to bardzo dziwnie i katastroficznie. Wszyscy znamy drożdże z codziennego życia, wiemy jak są pomocne w gospodarstwie domowym, w przetwórstwie spożywczym, a ostatnio wiele osób chwali sobie przyjmowanie tabletek drożdżowych, będących doskonałym źródłem witamin i składników mineralnych. Z tymi pozytywnymi ocenami Candida nie ma nic wspólnego. Sięgając do porównań ze świata zwierzęcego – Candida to drożdże tygrysy! Podstępne, inteligentne i skrycie działające, niesłychanie groźne i niebezpieczne. Na dodatek umiejące się wspaniale maskować.
Co nasza nowa znajoma może zaatakować w ludzkim ustroju? Praktycznie wszystko. Ponieważ działa nie tylko miejscowo, ale i ogólnie (poprzez toksyny), może spowodować nawet dolegliwości układu nerwowego i zaburzenia psychiczne. W krajach rozwiniętych liczbę osób cierpiących na schorzenia spowodowane przez Candidę ocenia się na 30% populacji. Nie jest to mało. Ulubionym jej miejscem rozwoju są błony śluzowe pochwy, jamy ustnej, pęcherza moczowego i oczywiście jelit, ale poprzez swe długie nici Candida może opanować niemal każdy organ. Znane są w literaturze medycznej przypadki śmiertelnej grzybicy lub drożdżycy płuc.
Często pierwszym sygnałem patologicznego rozrostu Candidy jest długotrwała uporczywa biegunka po doustnej kuracji antybiotykami. Kiedy czyta się wymienione prze dr dr Throwbridge, Truss, Lorenzani (i innych) schorzenia spowodowane przez Candidę włos się jeży na głowie! Mamy tu ze strony przewodu pokarmowego: niestrawność, gazy, mdłości, wzdęcia, bóle brzucha, biegunki lub odwrotnie – zaparcia, obłożony na biało język, świąd odbytu, złe wchłanianie składników pokarmowych. Wszystkie możliwe alergie z nietolerancją substancji chemicznych i dymu tytoniowego włącznie. Z chorób kobiecych: zapalenie i świąd pochwy, zakłócenia miesiączkowania, PMS, bezpłodność. Poza tym zawroty i bóle głowy, sztywność stawów, reumatyzm, problemy seksualne, zmniejszenie a nawet zanik popędu płciowego, zmęczenie, ospałość, kruche i zabarwione na brązowo paznokcie, uporczywy trądzik, wypryski na skórze, zaburzenia widzenia (zamazane widzenie), chronicznie zły humor, autyzm (!), minimalne uszkodzenie mózgu, nadpobudliwość, niepokój, depresję i inne zaburzenia umysłowe, choroby psychiczne, astmę i inne schorzenia układu oddechowego – oraz wiele innych. Co więcej, następstwem uszkodzenia przez toksyny Candidy mogą być i takie choroby jak stwardnienie rozsiane, reumatyczne zapalenia stawów, myastenia gravis, schizofrenia a nawet śmierć wskutek rozsianego zakażenia Candida Albicans. Uszkodzenie układu odpornościowego otwiera też wrota takim zakażeniom jak AIDS. Ale też i odwrotnie – AIDS ułatwia Candidzie opanowanie nieodpornego organizmu. Prawdopodobnie najniebezpieczniejszą cechą Candidy jest właśnie niszczące działanie jej toksyn na układ immunologiczny. Rozwijające się w nieodpornym organizmie choroby maskują obecność Candidy, a nieskuteczne leczenie wspomaga jej dalszą inwazję.
Mówiliśmy już, że Candida działa podstępnie. To prawda. Badania kliniczne i laboratoryjne u chorych na Candidozę nie odbiegają zwykle od normy. Tymczasem pacjent jest chory – często bardzo chory. Zdarza się, że właściwą diagnozę stawia dopiero anatomopatolog (lekarz wykonujący sekcje). Życie osób z Candidozą nie jest godne zazdrości. Objawy często naśladują jakąś znaną chorobę – tylko leczenie jej nie przynosi żadnej poprawy lub tylko chwilową. Pół biedy, jeśli objawy są widoczne, bo wtedy nie można pacjentowi powiedzieć, że to tylko hipochondria. Ale ile osób jest traktowanych jak chorzy z urojenia lub, jak w poradniach czy szpitalach , wysyłanych do psychiatry, który też nie jest w stanie pomóc. Takich „trudnych” pacjentów miewają lekarze wszystkich specjalności. Nie można oczywiście powiedzieć, że każdy trudny do wyjaśnienia przypadek to sprawka Candidy, ale pewien ich odsetek ma na pewno taką przyczynę. Inwazja Candidy przybiera czasem zupełnie nieprawdopodobne formy. W literaturze medycznej znany jest przypadek Charlesa Swaart`a. Biedny Charlie był niemal bezustannie pijany. Problem polegał na tym, że Charlie nigdy nie pił alkoholu. Ale kto miał w to uwierzyć, kiedy poziom alkoholu we krwi delikwenta przekraczał grubo dozwolone granice, oddech był przesycony jego zapachem, a o zachowaniu – lepiej nie mówić. Niedola nieszczęsnego człowieka trwała długie lata. Kolejne wymówienia z pracy, sprawy za prowadzenie wozu po pijanemu, wstyd przed sąsiadami, gdy padał nieprzytomny przed drzwiami domu nie mogąc trafić kluczem do zamka. Obserwacje w szpitalach nie dawały odpowiedzi. Stwierdzano: pacjent na pewno pije, ale robi to tak sprytnie, że nie można go przyłapać. Po wielu latach przyszło jednak wybawienie. Z Japonii. Tam przed jakimś czasem zdarzył się podobny przypadek. Powód? Rozrost Candidy w żołądku. Wiadomo, że drożdże fermentują węglowodany. Wiadomo, że z fermentacji powstaje alkohol. Dieta powszechna w naszym kraju to dieta obfitująca w rafinowane węglowodany, stanowiące doskonałą pożywkę dla drożdży.
Dlaczego Candida (na szczęście dla nas) atakuje tylko niektóre osoby? Jakie są przyczyny jej inwazji? Zwykle momentem wyzwalającym gwałtowny wzrost Candidy jest dłuższa kuracja antybiotykami. W trakcie takiej kuracji kolonie Acipdophilusa, znajdujące się w jelitach, ulegają zniszczeniu i powstaje pole dla nieograniczonego rozrostu Candidy. Jednak przyczyn jest więcej. Są one tylko mniej zauważalne, ponieważ mowa tu o czynnikach działających dłużej i wolniej.
Jedną z tych przyczyn i to bardzo ważną jest odżywianie.
Powszechny w tzw. krajach cywilizowanych model odżywiania powoduje kompleksowe niedożywienie. Nie jest to niedożywienie, jakie znamy z reportaży telewizyjnych przedstawiających głodującą ludność krajów Trzeciego Świata. Tam występuje głód. Niedobór białka i kalorii, co nieuchronnie prowadzi do krańcowego wyniszczenia i śmierci. Zupełnie inny model niedożywienia jest powszechny w zamożnej części świata. Tutaj mamy do czynienia z groźnym w następstwach zachwianiem stosunków składników odżywczych. Z nadmiarem białka i kalorii, a niedoborem witamin i pierwiastków mineralnych. Skutki takiej sytuacji nie dają o sobie znać natychmiast. Ale czas działa na naszą niekorzyść, a zmiany następują w podstawowym dla zdrowia układzie immunologicznym, czyli odpornościowym. Jest to nie dońca jeszcze poznany skomplikowany i rozbudowany układ czynników chemicznych i wielu rodzajów komórek. Substancje chemiczne spełniają m.in. funkcje sterowania, nadawania i przenoszenia sygnałów i rozkazów. Komórki spełniają różnorodne zadania. Nie będziemy się tu zagłębiać w tajniki budowy i zadań naszego systemu immunologicznego. Napisano na ten temat wiele prac. Chciałam tylko podkreślić, że jest to układ stojący na straży naszego zdrowia i jego sprawne działanie jest dla nas rzeczą podstawową. Tymczasem znane są już dziś choroby tzw. autoimmunologiczne, które powstają, gdy zdolność rozpoznawania obcych substancji zawiedzie i komórki układu immunologicznego zaczynają niszczyć komórki własnego ustroju.
Wiadomo, że każdy materialny układ zużywa się i że trzeba zużyte części zastępować. I w ludzkim organizmie wszystkie te składniki biorą się z czegoś. Dostarcza ich żywność. Tymczasem niedożywienie jest coraz powszechniejsze. Widocznym tego dowodem na ulicach zachodnich miast są monstrualnie otyłe, i mimo używania reklamowanych środków przeciwtrądzikowych, obsypane krostami nastolatki. Ale proszę spojrzeć na to co jedzą. Wszystkie możliwe gotowe produkty spożywcze z chipsami i hamburgerami na czele. Owoce, warzywa – a kto by tym sobie zawracał głowę! Może brudne? A tu mamy puszkę sterylnie czystej coli! Bo w związku z osłabieniem układu odpornościowego Zachód jest opanowany lękiem przed bakteriami. Bardzo pochwalam czystość. Ale ten histeryczny lęk przed zakażeniem jest naprawdę zjawiskiem patologicznym. Nie wszystkie bakterie są szkodliwe. Wiemy już, że są i takie bez których nasze życie nie jest możliwe. Tymczasem niszczy się wszystko co na drodze i pogarsza i tak już złą sytuację.
Mówiliśmy już poprzednio, że często powodem nagłego rozrostu Candidy jest kuracja antybiotykami. Niestety, antybiotyków nadużywa się. Często, w celu skuteczniejszego działania, podaje się preparaty o szerokim zakresie działania. Mówiąc obrazowo – zamiast dobrze wymierzyć w określony cel, pokrywa się ogniem artyleryjskim całą okolicę, niszcząc wszystko co żyje. No i mamy skutki. Wygaszona infekcja, ale i zniszczona flora jelitowa. A tę florę wcale niełatwo odbudować. I tak jedna, druga, trzecia kuracja antybiotykami – a infekcje w organizmie o zmniejszonej odporności nie dają na siebie czekać – i w naszych jelitach zaczynają się dziać rzeczy niebezpieczne. Oczywiście niebezpieczne dla nas i dla przyjaznych nam bakterii. Natomiast dla Candidy są to warunki wprost wymarzone.
Dalsze przyczyny osłabienia układu odpornościowego, a rozrostu Candidy to stres, nagłe zmiany warunków, np. klimatu, trybu życia itp. Czynnikiem istotnie wpływającym na odporność organizmu jest przewlekły stres. Dowiedziono, że pod wpływem długotrwałego działania stresorów powiększa się kora nadnerczy (gdzie produkowane są hormony stresu), ulega zaś zanikowi grasica. Ponadto pod wpływem stresu zmniejsza się w krwi ogólna liczba komórek odpornościowych. Wniosek z tego, że stres oddziałowywując na organizm na drodze hormonalnej nie tylko powoduje liczne choroby, ale również czyni nas mniej odpornymi na wszystko, co może zagrażać naszemu zdrowiu – również na zwykłe przeziębienia i innego rodzaju infekcje. Podsumowując – jest udowodnione, iż przewlekły stres powoduje znaczne osłabienie odporności organizmu, dlatego też osoby go przeżywające częściej cierpią z powodu chorób zakaźnych.
• Intensywny, krótkotrwały stres a odporność
Krótkotrwała, intensywnie przeładowana złymi emocjami, sytuacja stresowa również negatywnie wpływa na układ odpornościowy. Jak w przypadku stresu przewlekłego, tutaj też odgrywają przede wszystkim rolę mechanizmy neurohormonalne i negatywne reakcje związane z układem krążenia. Przeprowadzone badania dowiodły, że osoba, która przeżyła traumatyczne zdarzenie, jest bardziej podatna na infekcje i zakażenia górnych dróg oddechowych przez 24 godziny od ustania czynnika stresującego. Nie każda osoba jest jednak jednakowo podatna na stres i zachorowania z jego powodu. Z nowszych badań wynika, że to, czy zachorujemy z powodu stresu zależy od tego, jak będziemy reagować: tzn. co będziemy czuć, co myśleć, jak się zachowamy.
• Czym jest stres oksydacyjny, a odporność?
Stres oksydacyjny polega na zaburzeniu równowagi w organizmie dotyczącym tlenu reaktywnego. Tlen ten zawiera niesparowany elektron, dzięki któremu z łatwością podłącza się do innych związków, uczestniczy w przeróżnych reakcjach chemicznych niezbędnych dla funkcjonowania komórki jak i całego organizmu. Przyczyną jest brak ATP (adezynotrifosforan) czyli „przenośnika” energii.
Stres oksydacyjny jest to wbrew pozorom niebezpieczne zjawisko. Organizm ma z nim styczność codziennie, lecz jest on tak niewielki, że radzi sobie z nim bez problemów. Jednak przy większym „stresie” może już mieć z tym kłopoty. Ostatecznie może doprowadzić nawet do martwicy tkanek. W trakcie stresu oksydacyjnego produkowane są wolne rodniki i nadtlenki. Pierwsze z nich są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu (uczestniczą w wielu reakcjach chemicznych). Ich pozytywna rola kończy się, gdy jest ich za dużo, a powinny występować zawsze w bardzo małych stężeniach. Niektóre nadtlenki natomiast przy udziale takich metali jak nikiel, cynk, chrom itp. (grupa d w układzie okresowym pierwiastków) zostają przekształcone do bardzo niebezpiecznych form rodników powodując w komórce duże zniszczenia. Stres oksydacyjny nie jest jednak zjawiskiem niebezpiecznym, przy zastosowaniu odpowiedniej ochrony. Niewskazane są restrykcyjne diety oparte na spożywaniu wyłącznie produktów niskokalorycznych, ubogich w witaminy i minerały. Często jednak przyczyny są zupełnie inne. Choroby przewlekłe, przeziębienie, stres czy zanieczyszczenie środowiska, powodują zachwianie naturalnej równowagi organizmu, co w istotny sposób prowadzi do obniżenia odporności organizmu. Aby tego uniknąć, należy wspomagać organizm, kontrolując stres i stosując różne suplementy diety.
• Rola kontroli stresu
Patrząc na powyższe przykłady i wyniki badań, nie powinno się mieć wątpliwości, że stres negatywnie wpływa na odporność ustroju człowieka. Co z tego wynika, prawidłowe kontrolowanie i przeciwdziałanie sytuacjom stresowym, powinno zapobiegać osłabieniu barier odpornościowych organizmu. Tak jest w rzeczy samej. Mimo tego, współcześni naukowcy zajmujący się problemem stresu odkryli, że redukcja stresu i „pozytywne nastawienie” nie wystarcza. Kluczowym czynnikiem jest siła naszej psychiki przejawiająca się m.in. tym, że potrafimy korzystać z własnych zasobów psychofizycznych.
Badacze ci określili cechy, jakie wpływają na powstanie osobowości immunologicznie silnej, czyli takiej, która dzięki odporności na stres, jest zdrowsza. Są to:
• Wrażliwość na sygnały zewnętrzne – Dr Gary E. Schwartz, psycholog z Arizona University odkrył, że ludzie, którzy rozpoznają sygnały ciała/umysłu, takie jak dyskomfort, ból, zmęczenie, złe samopoczucie, smutek, gniew i przyjemność lepiej sobie radzą psychiczne, mają lepszy profil immunologiczny i zdrowszy układ krążenia.
• Zdolność do zwierzeń- według badań Dr James W. Pennabaker’a, wykazano, że zwierzanie się jest zdrowe – osoby mające tę zdolność chorują znacznie rzadziej!
• Siła charakteru – Dr Suzanne Quellette wykazała, że osoby posiadające takie cechy charakteru jak zaangażowanie, poczucie kontroli życia, wyzwanie (postawa traktująca sytuacje stresowe, jako sposobność do rozwoju, a nie, jako zagrożenie), chorują rzadziej i mają silniejszy układ immunologiczny.
• Asertywność – osoby wyrażające swoje potrzeby i uczucia mają silniejszy i bardziej zróżnicowany układ immunologiczny, udowodnił Dr. G.F. Solomon.
• Tworzenie związków opartych na miłości – Dr David Mc Clelland wykazał, że ludzie o silnej motywacji do tworzenia związków opartych na miłości mniej chorują i mają wydatniejszy układ odpornościowy.
• Zdrowe pomaganie – Allan Luks wykazał, że osoby zaangażowane w pomaganie innym zyskują korzyści nie tylko w sferze psychicznej, ale też fizycznej – mniej chorują!
• Wszechstronność i integracja – Patricia Linville pokazała, że ludzie, których osobowość posiada różnorodne aspekty, lepiej znoszą trudne sytuacje życiowe i są odporniejsi psychicznie i fizycznie, w tym również chorują rzadziej.
• Uważność – skupiony umysł – trening skupionego umysłu Dr Jon Kabat-Zin’a, pozwala radzić sobie ze stresem, bólem i chorobą.
Prace wielu wybitnych naukowców z dziedzin ogólnie pojętej psychoimmunologii wykazały, że odpowiednia praca nad psychiką człowieka pozwala zredukować jego podatność na stres, jednocześnie wpływając pozytywnie na system immunologiczny, odporność i ogólnie przyjęte zdrowie człowieka. Praca nad takimi cechami jak: uważność, asertywność, zdrowe związki, wszechstronność i integracja pozwalają świadomie wzmacniać ciało i ducha. Mechanizm ten jest wymagający i żmudny, ale nagroda w postaci zdrowia, większej energii i satysfakcji w życiu jest tego warta.
Do czynników ułatwiających rozrost Candidy należą też: stosowanie pigułki antykoncepcyjnej (zakłócenie czynności układu hormonalnego), leki z grupy sterydów, przeciwnowotworowe, antyalergiczne, antyreumatyczne, zaburzenia czynności nadnerczy i innych ogniw układu hormonalnego, infekcje bakteryjne, wielokrotne ciąże, cukrzyca, alkohol, papierosy, wszelkie cywilizacyjne zanieczyszczenia środowiska. Bo jak pisze dr Trowbridge: drożdżyca wyrasta z nowoczesnej technologii. Natomiast u niemowląt niebezpieczeństwo stanowi sztuczne karmienie. Jedynie pokarm matki chroni je przed rozrostem Candidy.
Kiedy należy brać pod uwagę możliwość candidozy? Zacznijmy od dzieci. Na pierwszy plan wysuwają się oczywiście wielokrotne kuracje antybiotykami, po których dziecko nie może dojść do siebie, a infekcja uporczywie powraca. Dotyczy to zwłaszcza nawracających infekcji górnych dróg oddechowych, ale może to być też astma i inne alergie, infekcja układu pokarmowego lub moczowego, moczenie nocne, trudności w uczeniu się, zaburzenia zachowania, zmienność nastroju, płaczliwość, agresywność.U dorosłych do tej listy dochodzą: nie poddające się leczeniu zapalenia jajników, jajowodów, pochwy (z charakterystyczną serowatą wydzieliną), zapalenie prostaty, problemy seksualne, jak zmniejszenie lub zanik libido bez konkretnej przyczyny. Schorzenia psychiczne, reumatyczne, i niestety, wiele innych. Mówiliśmy już, że Candida może zaatakować niemal każdy organ. Oczywiście powodów złego samopoczucia, może być wiele, ale jeśli odwiedzamy coraz to innych lekarzy i żaden nie jest w stanie nam pomóc, jeśli nie można znaleźć nic konkretnego, a czujemy się chorzy, jeśli kolejne kuracje nie przynoszą wyraźnego skutku, to Candida jest sprawą, którą warto brać pod uwagę. Zawsze lepiej zapobiegać niż leczyć. W przypadku Candidy nie jest to wcale takie trudne. Wystarczy rozsądny, naturalny sposób odżywiania się, aby utrzymać zdrową florę jelitowa, a to jest gwarancją utrzymania Candidy w ryzach. Jeśli wyeliminujemy z diety węglowodany rafinowane i inne szkodliwe czynniki, to nie musimy się obawiać inwazji drożdży, jeśli zdarzy się nam (nie za długa!) kuracja antybiotykami. A jeśli Candida już jest powodem złego stanu naszego zdrowia, to też nie należy opuszczać rąk. Wprawdzie dieta będzie tu dosyć ścisła, ale przy odrobinie dyscypliny da się ją zaakceptować. Poza tym to przecież tylko na pewien okres.